// polska wersja językowa poniżej //
We arrived in Amed, city on the east coast of the island that immediately gives the feeling of peace and authenticity. There is something about this place that makes one feel good. A room with the sea view, which including breakfast consisting of banana pancakes, fresh fruit and papaya juice costs 11 euros per night. Wayan, the host, who welcomes guests with interesting facts about the best places to do snorkeling or diving and his charming family running the business together with him.

Following the recommendation of our hotel roommates, a strong group of dynamic and funny Dutch and Italian women over 50, we rented the equipment.
We put on our fins and goggles with that funny snorkel and set off into the unknown abyss of the ocean. About 8 meters from the shoreline. First feelings rather strange. You're supposed to be wearing just goggles, but you feel like you would be in a submarine. Miguel is calling and I don't really know how to do it so that the fin is under the water, not above. But eventually it works out.

We've seen dozens of characters from the movie series about a lost clownfish named Nemo. Fish, fish, fish. And another fish. Apparently Bali is a part of the Coral Triangle, the area with the highest biodiversity of marine species. You could spend hours watching them dance between the corals, if only those rubber fins didn't scratch so much.

We came back happy about the experience and inspired. In the afternoon we went for the second round and something amazing happened. Literally moments after we dipped our noses Miguel spotted a turtle! I swam up as fast as I could, which is not too fast to be honest, and saw her. A beautiful, majestic Lady Turtle. She was eating coral, slowly prancing from one side to the other to bounce gently off the bottom a moment later, swim calmly to the surface and take a breath. Did you know that turtles breathe this way? One breath is enough for up to several hours, depending on their movements.
Just stay motionless for a moment and watch this marvelous creature, and you suddenly feel like you would know what life is all about.
The only thing buzzing in my head a moment later was "You never really know, but when they know, you'll know. You know?" It was one of the most beautiful things I have ever seen. Lucky us!

Just in case those experiences would leave anyone hungry for more, the coast has two shipwrecks to offer from the times of colonial conflicts and war. Bali was independent for almost 400 years until 1906, when after years of influence it became a Dutch colony. During the Second World War it came under the Japanese rule to then be taken over by the British and get back to the Dutch rule. The island became part of Indonesia in 1949. The wrecks preserved literally a few meters offshore are now an interesting point for divers.
You know what to do - time for Nemo!
Dotarliśmy do Amed, mieściny na wschodnim wybrzeżu wyspy, od której bije spokój i autentyczność. Coś jest w tym miejscu, co sprawia, że człowiek czuje się dobrze. Pokój z widokiem na morze, który wliczając śniadanie w postaci naleśników bananowych, świeżych owoców i soku z papaji kosztuje całe 11 euro za dobę. Wayan, gospodarz, który wita gości ciekawostkami o najlepszych zakątkach do nurkowania i jego urocza rodzina prowadząca wspólnie z nim biznes.

Za poleceniem naszych hotelowych współlokatorek - silnej grupy dynamicznych i zabawnych Holenderek i Włoszek po 50, wynajęliśmy sprzęt. Założyliśmy płetwy i okulary z tą zabawną rurką do nurkowania i ruszyliśmy w nieznaną otchłań oceanu. Jakieś 8 metrów od linii brzegowej. Pierwsze odczucia raczej dziwne. Człowiek niby odkryty, a wrażenia jak z łodzi podwodnej. Miguel coś woła, a ja nie za bardzo wiem jak zrobić tak, żeby płetwa była pod wodą, a nie nad. W końcu się udaje.

Widzieliśmy dziesiątki bohaterów filmowej serii o zaginionym błazenku imieniem Nemo. Rybka, rybka, rybka. I jeszcze jedna rybka. Okazuje się, że Bali jest częścią tzw. Coral Triangle, który stanowi obszar o najwyższej morskiej bioróżnorodności świata. Można by tak spędzić godziny obserwując jak tańczą między koralowcami, gdyby tylko te gumowe płetwy tak bardzo nie obcierały.

Wróciliśmy zachwyceni tym co zobaczyliśmy, a popołudniem wybraliśmy się na drugą rundę. I wydarzyło się coś niesamowitego. Dosłownie chwilę po tym jak zanurzyliśmy nosy Miguel zauważył żółwia! Podpłynęłam jak szybko mogłam, czyli raczej nie za szybko, i zobaczyłam ją. Przepiękną, majestatyczną Panią Żółw. Zajadała się koralowcem, pląsała powoli z jednej strony na drugą, żeby chwilę później odbić się delikatnie od dna, podpłynąć spokojnie do powierzchni i wziąć oddech. No właśnie, widzieliście, że żółwie oddychają w ten sposób? Jeden oddech wystarcza im nawet na kilka godzin w zależności od wykonywanych ruchów.
Wystarczy zawisnąć na moment bez ruchu i obserwować to cudowne stworzenie, a człowiek nagle nabiera wrażenia jakby wiedział o co w życiu chodzi.
W mojej głowie chwilę później brzęczało już tylko "Nie wyczaisz. Ale jak one wyczają to i Ty wyczaisz. Czaisz?". Była to jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie w życiu widziałam. Szczęściarze!

Na wypadek gdyby te doświadczenia zostawiły kogokolwiek głodnego wrażeń, wybrzeże ma do zaoferowania dwa wraki statków z czasów konfliktów kolonialnych. Bali przez prawie 400 lat było niezależne. Do roku 1906 kiedy po latach wpływów zaczęło stanowić holenderską kolonię. W czasie II wojny światowej trafiło pod władanie Japonii, aby po kilku latach zostać przejęte przez Brytyjczyków i trafić ponownie pod panowanie Holandii. Wyspa dopiero w 1949 zaczęła stanowić część Indonezji. Wraki, które zachowały się dosłownie kilka metrów od brzegu są obecnie ciekawym punktem wypraw nurków.
Wiecie co robić - odpalamy 'Gdzie jest Nemo?'